cząstki elementarne osiedla CEO (fragmenty)
a kiedy przeskrobałem coś na blokach, natrętne myśli nie dawały spokoju mojej wyobraźni wiercąc w głowie paranoiczne dziury wypełnione niemożliwą do wydłubania plombą lęku. agitowałem po całym mieszkaniu, z kąta w kąt, z pokoju do pokoju i nie mogłem sobie znaleźć miejsca.
kwadratowe wędrówki wyzwalały instynktowne poszukiwania sposobu, który doraźnie zniwelowałby cały ten psychoruchowy niepokój. rozwiązaniem okazywała się winda. winda, której odgłosy wydawane za ścianą działały uspokajająco.
więc gdy znajdowałem się w sytuacji bez wyjścia, zamykałem drzwi pokoju, przystawiałem ucho do ściany i rozmyślałem, dorabiając ideologię do czynu, który popełniłem. a czyny te jak na małolata były dość obciążające, bo jak wytłumaczyć się z puszczanego kapsla saletry, który odpalony nie poleciał zgodnie z zamierzeniem w górę, tylko zakręcił nad trawnikiem i spadł na dach malucha wypalając dziurę w lakierze. nie tak łatwo jak się okazuje. rozbieganymi oczami wyobraźni widziałem już stojącego w drzwiach sąsiada krzyczącego na rodziców, straszącego malowaniem samochodu i procesem cywilnym.
dlatego wykształciłem w sobie pewien mechanizm przewidywania wizyt nieproszonych gości. znając każdy dźwięk silnika windy, świst szyn oraz położenie przeciwwagi potrafiłem prorokować czy zatrzyma się na moim piętrze czy pojedzie wyżej. bardzo mi to pomagało uspokoić się i skoncentrować na pisaniu scenariuszy obronnych. (...)
Prześlij komentarz