i#8
i zjeżdżam windą z dziesiątego na parter, wpatrując się w stalowe drzwi automatyczne, których faktura przypomina pomarszczoną skórę pomarańczy, i cieszę się, że mogę zająć oczy tymi wzorkami, bo patrzenie w lustro nie uspokaja mojej klaustrofobii, a tak w ogóle, to szkoda że nie robią już wind z szybą w drzwiach, bo mógłbym obserwować korytarz na każdym piętrze i to dałoby mi jakieś tam poczucie bezpieczeństwa,
i zjeżdżam windą z dziesiątego na parter, wpatrując się w stalowe drzwi automatyczne, których faktura przypomina pomarszczoną skórę pomarańczy, i cieszę się, że mogę zająć oczy tymi wzorkami, bo patrzenie w lustro nie uspokaja mojej klaustrofobii, a tak w ogóle, to szkoda że nie robią już wind z szybą w drzwiach, bo mógłbym obserwować korytarz na każdym piętrze i to dałoby mi jakieś tam poczucie bezpieczeństwa,
i gdy w końcu udaje mi się połączyć na drzwiach odpowiednie kreski i krzywe w kształt fallusa, winda zatrzymuje się i do środka wchodzi ojciec z małym dzieckiem, odsuwam się w głąb i spokojnie czekam aż elektroniczna cyfra z ósemki zacznie maleć do zera,
i nagle dzieciak spogląda na mnie w górę, dotyka palcem mojej nogawki i mówi do swojego ojca — tata, brzydki pan, brzydki pan, spoglądam na dzieciaka, później na ojca i po chwili sytuacja znów się powtarza — brzydki pan, tata, brzydki pan, nie wytrzymuję i odzywam się — ładnie pan dzieci uczysz, facet nie pozostaje mi dłużny i opowiada — dziecko mówi to co widzi, i opadamy na zero hamowani silnikiem synchronicznym stało magnetycznym, stalowe drzwi automatyczne się otwierają i kształt chuja znika.
źródło: www.winda.com.pl |
Prześlij komentarz