Ona wsiada codziennie na Jana
Pawła
W kremowym płaszczyku trzy
czwarte
Jest dobrze ubrana i nie
przesadnie ładna
Choć jeansy ma lekko wytarte
Więc mierzę ją wzrokiem z dołu
do góry
Gdy stoi nade mną w tłoku
Gdy patrzy w okno bo ranek
ponury
Przewieszona laptopem z boku
Pewnie myśli i marzy bo
projekt się waży
Jej sukces to pozytywny
feedback
Plastik na smyczy każde drzwi wyważy
W ręku papierowa torba typu
gift bag
A w torbie wałówa metoda na
głoda
Serek, jogurt i inne sałatki
Karta multisport w portfelu
się chowa
Żeby dziewczyna brzuch miała płaski
Ciekawe czy w ogóle ma
jakiegoś faceta
Bo coś nie widzę obrączki
Chyba jedyna dla niej podnieta
To kariera i luźne związki
No tak żyje dla siebie na
swoje konto
I bądźmy tutaj dosłowni
Pewna pozycja w korpo
Za dawanie dupy w serwerowni
Jest wierna kierownikowi oddziału
Jest mierna wszystko zawdzięcza
ciału
A na spotkaniach nie odzywa się
słowem
Bo jest bierna, przytakuje,
jest underdogiem
I tak jeździmy sobie razem
Odbijając codzienność na ksero
Ona spojrzy się na mnie czasem
Z góry w busie jeden sześć
zero
Fot. Marcin Karkosza/Gazeta Krakowska |
Prześlij komentarz