Poznaliśmy się na koncercie. Nie pamiętam jakim. Były we trójkę. Szalały do rytmu muzyki, skacząc i krzycząc co bardziej znane słowa. Ich klimatowa stylówa biła po oczach. Pijane wolnością, fruwały to tu, to tam. Dobry vajb z nich wychodził.
Później wpadały do nas na ławki. Piliśmy dużo browarów, a jeszcze więcej jaraliśmy szlugów. Konserwowało to naszą relację. Toczyliśmy rozmowy o życiu, marzeniach, maturze, o prawie jazdy, deskorolce. Wydawały się nam takie bezbronne, maleńkie, filigranowe. Takie — mewki. Niewinne ptaszki, które gdzieś tam sobie latają po niebie.
Przyjęło się. Zostały naszymi mewkami. A kiedy jedną z nich bolała ręka, to mówiła — Patrz, mam złamane skrzydełko. I my tą rękę masowaliśmy, chuchaliśmy na nią, dmuchaliśmy, żeby tylko przestała boleć. Nawet na temblaku mocowaliśmy.
I w końcu któraś z nich pochwaliła się matce, że poznały starszych kolegów, i że oni są naprawdę super, fajni i w ogóle jak starsi bracia, zaradni, że opiekują się, krzywdy nie dadzą zrobić, i że tak słodko im mówią — mewki. Matka nie mogła uwierzyć. Mewki?— zapytała. Mewki, to przecież kurwy znad morza. — wybuchła.
Skojarzyły fakty. Spłoszyła je dwuznaczność niektórych sytuacji. Kilka dni później odleciały w siną dal.
Później wpadały do nas na ławki. Piliśmy dużo browarów, a jeszcze więcej jaraliśmy szlugów. Konserwowało to naszą relację. Toczyliśmy rozmowy o życiu, marzeniach, maturze, o prawie jazdy, deskorolce. Wydawały się nam takie bezbronne, maleńkie, filigranowe. Takie — mewki. Niewinne ptaszki, które gdzieś tam sobie latają po niebie.
Przyjęło się. Zostały naszymi mewkami. A kiedy jedną z nich bolała ręka, to mówiła — Patrz, mam złamane skrzydełko. I my tą rękę masowaliśmy, chuchaliśmy na nią, dmuchaliśmy, żeby tylko przestała boleć. Nawet na temblaku mocowaliśmy.
I w końcu któraś z nich pochwaliła się matce, że poznały starszych kolegów, i że oni są naprawdę super, fajni i w ogóle jak starsi bracia, zaradni, że opiekują się, krzywdy nie dadzą zrobić, i że tak słodko im mówią — mewki. Matka nie mogła uwierzyć. Mewki?— zapytała. Mewki, to przecież kurwy znad morza. — wybuchła.
Skojarzyły fakty. Spłoszyła je dwuznaczność niektórych sytuacji. Kilka dni później odleciały w siną dal.
Prześlij komentarz