Jedno z górnośląskich miast.
Dzielnica cudów. Familoki obok nieczynnej od kilku lat huty. Pięćdziesiąt procent
bezrobotnych. Idę ulicą powolnym, leniwym krokiem. Naprzeciw mnie idzie matka i
ojciec, oboje chyba w moim wieku. Mniej więcej na równi z nimi idzie ich
córeczka, na oko trzy latka. Kiedy mijamy się, córeczka zapytuje:
— Mamo, która jest
teraz godzina?
— Kurwa, twoja ostatnio
— krzyczy matka .
***
Bytom Bobrek. Dyskont
Biedronka. Około godziny dwudziestej w sobotę. Jedna pijana dziewczyna wraz z
drugą pijaną dziewczyną oraz jej córką, przekraczają bramkę wejściową do
sklepu. Krzątają się trochę w środku przy regałach. Po chwili córka mówi do matki:
— Mamo, jo by chciała
tego loda.
— Ha, ha, ha, ha, ha,
ha — śmieje się głośno matka. — Jako pojebano, tyś słyszała? — matka pyta koleżankę.
— Pado loda by chciała. Ha, ha, ha, tyś jest ciulniynto — odpowiada córce. Poć wyłażemy
— mówi do koleżanki — bo sie ciul (ochroniarz) na nos gapi.
***
Górny Śląsk. Park. Ławka
w parku. Dwie dziewczyny i chłopak piją jakieś wino, w najlepszym wypadku
nalewkę na karbidzie. Jedna z dziewczyn, z utlenionymi perhydolem włosami zwierza się:
— Łon żar i żar. Łobiady
mu gotowałach, pizza wdupioł i my pili, ale niy tam jakoś gorzoła ino Johny Walkera
mu kupowałach. A potym my sie robili z tego drinki. Rormalnie balsam, balsam z
colą. Ale cola łorginalno, godom wom łorginalno cola my ino piyli!
Prześlij komentarz